niedziela, 26 lipca 2015

20

-To znowu ja. Wyjeżdżaj. -Usłyszałem od Liny. Siedziałem niecierpliwie w aucie czekając na sygnał. Po jej telefonie odpaliłem auto i ruszyłem w stronę domu Julii. Po kilku minutach zatrzymałem się pod budynkiem. Zauważyłem jej przygnębioną twarz oraz walizki, które ledwo utrzymywała w rękach i od razu wsiadłem z auta.
-Julia. Co się stało? -Spytałem udając zdziwienie.
-Wyprowadziłam się od Niego.
-Dziwne. Dziś dedykował Ci wystawę a Ty uciekasz?
-Nie uciekam! Skąd taki pomysł? -Naskoczyła na mnie.
Spojrzałem na nią podejrzliwie. Wyglądała na bardzo zmieszaną, zdeptaną przez życie.
-Nie wyjdzie nam, wolę odejść i nie robić mu dłużej nadziei. Nie czuję tego. -Opuściła wzrok w dół.
-Chodź ze mną. -Podałem jej rękę.
-Oszalałeś. -Uśmiechnęła się ironicznie.
-Wolisz błąkać się z tymi ogromnymi walizkami całą noc? Okej. -Wycofałem dłoń i ruszyłem w stronę auta wyczekując na inną odpowiedź.
-Hej! Dobrze, pomóż mi z nimi. -Spojrzała na mnie z zawstydzeniem. Uśmiechnąłem się i wziąłem obie walizki.
Weszliśmy do auta. Miejsce obok mnie znów zajęła odpowiednia osoba. Spojrzałem na nią i ucieszyłem się w duchu, lecz myśl o zbliżającej się rozmowie zbijała mnie z tropu.
-Nie patrz na mnie, jedź. Nie chcę go spotkać. -Powiedziała sucho zapinając pas. Ruszyłem.

TONI
-Już jestem. Mam te tabletki, dalej Cię boli? -Spytałem ściągając kurtkę.
Spojrzałem wokół. Coś mi nie pasowało, mieszkanie nagle zmieniło swój wygląd. Poszedłem nerwowo do sypialni, łazienki. Zniknęła połowa rzeczy, a moje ciało i umysł poczuły strach. Ledwo złapałem oddech, a moje nogi zamieniły się w watę.
-Gdzie Julia?
-Odeszła. Ona Cię nie kochała. -Odpowiedziała owijając kosmyk włosów wokół palca.
Z rąk wypadła mi reklamówka. Podszedłem do okna próbując opanować emocje. Wiedziałem, czułem to zawsze, że mnie zostawi, ale robiłem sobie nadzieję, że kiedyś spojrzy na mnie tak samo jak na Niego.
-Nie rozumiesz? Jestem tutaj bo moje uczucia wobec Ciebie są silne. Były, są i będą. -Powiedziała wstając.
-Daj mi spokój. Dawno wyszła? -Ruszyłem się, a słowa wypowiedziane przez nią weszły i wyszły z mojej głowy niewzruszenie.
-Harry ją zabrał. -Zatrzymała mnie swoją ciepłą dłonią.
Zamknąłem oczy z nerwów, moje ciało przeszedł ogień i gniew. Nagle przypomniałem sobie pewnien fakt.
-Już rozumiem! Dlatego widziałem Was dzisiaj razem! Super plan, gratuluję. Czyżby Harry przypomniał sobie, że ona istnieje? -Krzyknąłem odsuwając się od niej.
-Przestań! Ona tego pragnie! -Powiedziała z ironią w głosie.
-Ty niczego nie rozumiesz...wszystko zepsuliście. -Złapałem się za głowę.
-Harry pomógł mi, ja jemu. Wkońcu to nieporozumienie się zakończyło, a my możemy być znów razem.
-Wyjdź. -Powiedziałem cicho.
-Co? To nie może się tak skończyć! -Powiedziała załamana.
-Wynocha! -Wrzasnąłem siadając na parapecie.
Na jej twarzy pojawiła się rzeka łez. Nie czułem skruchy, chciałem zostać sam. Odwróciła się i wyszła trzaskając za sobą drzwiami.
Wszystko straciło sens. Każdego dnia miałem nadzieję, że on zawsze będzie ją ignorować. To egoistyczne, ponieważ za tym szedł jej ból, płacz. Nienawidziłem jej w takim stanie, ale uwielbiałem ją pocieszać i powodować uśmiech na jej twarzy. Doskonale wiedziałem, że tak może się stać, ale zawsze pragnąłem rozkochać ją w sobie oraz by wkońcu o Nim zapomniała. To jest chyba nauczką. Zraniłem wiele kobiet, a teraz gdy się zakochałem, ona zrobiła dokładnie to samo. Co teraz? Pierwszy raz czułem się tak bardzo bezradny. Miałem ochotę wstać, zacząć jej szukać. Spytać dlaczego odeszła bez słowa, myślę, że jakieś wyjaśnienie mi się należy. Najlepiej wyrwać ją z objęć tego idioty. Ta myśl minęła, przypomniałem sobie słowa Liny, Harry napewno się nią zajął. Kurwa, miałem ochotę rozwalić wszystko co znalazło się w pobliżu. Świadomość, że już nie wróci dusiła mnie w środku i poczułem, że bez niej nic nie ma już sensu.

JULIA
Wszystko było zbyt podejrzane. Wkońcu zrozumiałam o co chodzi. Moje serce zadrżało na myśl, że Harry wszystko pamięta. Nagle stał się miły, spotykał się z tą dziewczyną, która nakłoniła mnie do odejścia, następnie on pojawił się "niespodziewanie" pod moim domem...
W skupieniu prowadził auto, a ja impulsywnie odgarnęłam włosy z jego czoła, a co na jego twarzy pojawił się uśmiech. Moje usta przez strach były zamknięte, lecz musiałam, przemogłam się i je otworzyłam.
-Myślałeś, że się nie domyślę? -Szepnęłam patrząc na niego zdezorientowana. Jego twarz spoważniała, zmarszczył brwi. Chciał coś powiedzieć, ale nic nie zrobił.
-Dlaczego nic nie mówisz!? -Krzyknęłam w złości. Dalej mnie ignorował, więc oparłam głowę o szybę próbując się uspokoić. Muzyka w radiu grała bardzo cicho, więc ciężko byłoby nie usłyszeć mojego lamentu. Wziął jeden głośny oddech.
-Poczekaj. Dojedziemy do do domu i porozmawiamy. -Powiedział spokojnie i położył delikatnie swoją dłoń na moim udzie. Ten moment mnie ukoił, lecz wciąż cała ta sytuacja mnie niepokoiła. Tak, to już pewne. Harry, który istniał niedawno nie potrafiłby obdarować mnie swoim dotykiem.
-Ciekawe jak w takich okolicznościach mam być spokojna. -Odparłam i zamknęłam oczy by choć na chwilę opanować swoje emocje.
Po chwili znaleźliśmy pod tym domem. Mechaniczna brama powoli się otwierała. Moje serce biło coraz szybciej i mocniej. Czułam zbliżający się sąd ostateczny. Z trudnością wyszłam z jego wysokiego czarnego pojazdu, on wziął moje walizki.
-Nie bądź taki pewien, że ja tu zostaje. -Powiedziałam pokazując na nie.
-Zostajesz. -Powiedział z powagą i zaczął iść w stronę drzwi. Otworzył je i przepuścił mnie.
-Może jesteś zmęczona? -Spytał.
-Nie rób sobie żartów. Idziemy do salonu.
Nie czekając na niego podążyłam do ogromnego pomieszczenia. Usiadłam na wielkiej sofie, patrząc w górę na żyrandol wzięłam głęboki oddech. Usłyszałam jego kroki. Usiadł naprzeciwko.
-Nie rozumiem dlaczego nie powiedziałeś mi, że wszystko pamiętasz. -Powiedziałam nie spuszczając wzroku z sufitu.
-Chciałem na Ciebie zasłużyć. Za każdym razem gdy pomyślę jak Cię traktowałem nie mam ochoty się przyznawać do swojej osoby.
-Słusznie. Nie dałeś mi nawet szans. -Zakpiłam.
-Julia. Spójrz na mnie. -Powiedział załamanym głosem.
-Co. -Popatrzyłam na Niego. Odgarnął włosy do tyłu.
-To jaki byłem z Tobą, a jaki nie pamiętając o Tobie świadczy o tym ile szczęścia wnosisz do mojego życia. Kilka lat temu nie znając Cię nie byłem człowiekiem. Kiedy wypadek usunął mi Ciebie ze wspomnień i serca to powróciło.
-To wszystko było zbędne. Kłótnia, wypadek. Dalej nie rozumiem, dlaczego kazałam Ci odejść. -Zaczęłam płakać. Wstał i usiadł obok.
-Wybaczmy sobie te wszystkie błędy. Julia, zacznijmy od nowa. Jedyne czego chce to kochać Cię i być kochanym przez Ciebie. -Powiedział, a z Jego twarzy wyczytałam przejęcie. Podniósł ostrożnie rękę i palcami delikatnie wytarł moją twarz z łez.
-Doskonale wiesz, że moją miłość masz od zawsze tylko na wyłączność. Pamiętam początki Waszego zespołu. Myślałam sobie, że jesteś czymś nieosiągalnym, a każda dziewczyna o Tobie marzy. -Zaśmiałam się nieśmiało.
-A ja pamiętam wkońcu dzień, w którym Cię zobaczyłem. Od tamtej pory liczysz się tylko Ty. Nie zdawałem sobie sprawy, że mogę kochać jedną kobietę tak mocno i namiętnie. -Powiedział wciąż patrząc na mnie.
-Tęskniłam za Tobą, a każde nasze spotkanie, które wiemy jak wyglądały były dla mnie czymś strasznym. Caggie spełniła swój plan, a ja musiałam dusić w sobie wszystkie uczucia do Ciebie.
-Nie mów o niej. Znów chciała nas rozdzielić, choć nawet mnie nie kocha. -Zmrużył oczy.
Poczułam się oczyszczona z całego bólu i żalu. Nareszcie, ja i mój ukochany. Nie wytrzymałam. Usiadłam na nim i zaczęłam obdarowywać go pocałunkami. Nie został mi dłużny; jedną ręką gładził mój policzek, drugą wplótł we włosy.
-Julia, nawet nie wyobrażasz sobie jak cholernie Cię kocham. Zostań ze mną. -Powiedział przerywając ten piękny moment. Swoim wzrokiem przewędrował po mojej całej twarzy nie spuszczając swoich dłoni.
-Zostanę. -Pocałowałam go.
-Na zawsze? -Znów mi przerwał.
-Na zawsze. A teraz mnie pocałuj, musimy nadrobić te kilka miesięcy bez siebie. -Uśmiechęłam się.

wtorek, 14 lipca 2015

19

Mój słuch jest na tyle dobry, że mogłam usłyszeć jak do niej krzyczy. Goście zaczęli klaskać, a ja stałam i patrzyłam jak Harry wybiega z sali. Moje ciało chciało się ruszyć i biec za nim, lecz poczułam objęcie i pocałunek Toniego.
Po jakimś czasie Toni zniknął gdzieś prowadząc rozmowę z ludźmi. Usiadłam znudzona na skórzanym fotelu mając milion myśli na minutę -Dlaczego tak zareagował? Poczułam, że ktoś siada obok mnie. Ujrzałam chudą twarz jego towarzyszki. Odwróciłam głowę i udałam, że nie zauważyłam jej obecności.
-Hej. -Powiedziała.
-Znamy się?
-Jestem koleżanką Toniego. -Uśmiechnęła się.
-Super. -Odpowiedziałam sucho chcąc powiedzieć "Harrego też."
Postanowiłam kontynuować ignorowanie jej osoby.
-Nie chcesz wiedzieć gdzie jest Harry? -Spytała nagle wyrywajac mnie z rozmyśleń.
-Skąd takie pytanie?
-Przecież każdy wie, że mieliście romans. -Zarzuciła swoimi lokami.
Au. Romans? Gdyby ta idiotka wiedziała jak bardzo się kochaliśmy...
-Widzę że nie wiesz wszystkiego. Żegnam. -Syknęłam i wstałam.
Nie chciałam słuchać jej przykrych słów, a Toniego nigdzie nie mogłam znaleźć. Poprosiłam o swój płaszcz i wyszłam stamtąd.
Otworzyłam drzwi galerii i poczułam wieczorny chłód. Kompletnie nie wiedziałam po co wyszłam i gdzie chcę iść. Ruszyłam przed siebie, tak bardzo miałam nadzieję, że go spotkam. Przechodząc obok małej kawiarni zatrzymałam się. Nie myśląc ani chwili chwyciłam za klamkę.

HARRY
Potrzebowałem samotności by się uspokoić. Nie, tak naprawdę chciałem tylko jej. Moje dłonie ogrzał kubek herbaty. W tym mieście o tej porze wszyscy dobrze bawili się dobrze, dlatego nikt nie odważyłby się siedzieć w kawiarni. Moje serce i ciało wciąż były w rozsypce. Usłyszałem kroki.
-Widziałam Cię.
Poczułem zdenerwowanie, podniosłem głowę do góry. Patrzyła na mnie tak jak zawsze gdy coś ją niepokoiło, wkońcu pamiętałem wszystkie detale, a szczególnie to uczucie do niej.
Nic nie odpowiedziałem, spuściłem wzrok by nie mogła zauważyć napływających łez do moich oczu.
-Mogę usiąść? -Spytała nie czekając na odpowiedź.
-Dlaczego tak szybko wyszedłeś?
-Czy wy, kobiety musicie zadawać tyle pytań?
Chwyciła mój podbródek i podniosła moją głowę ku górze.
-Coś musiało się stać. -Spojrzała mi w oczy pełna nadziei.
Jak ja mogłem nie pamiętać tego uczucia do niej? To jest chore, totalnie nie wiedziałem jak się zachowywać.
-Poprostu wystawa mi się nie podobała. Możesz mnie puścić? -Spytałem grzecznie.
Wzięła swoją dłoń z mojej twarzy, jakby się ocknęła ze snu.
-Nawet nie wiesz ile mam do Ciebie pytań. Zastanawiam się, po co Ci to mówię. -Machnęła ręką.
-Przy okazji, że tu jesteś...Przepraszam Cię za wszystko. -Powiedziałem, a jej twarz spoważniała.
-Za to, że nigdy nie potraktowałem Cię poważnie. Żałuję. Nawet nie wiesz jak bardzo.- Dodałem.

JULIA
Złapał mnie nieśmiało za dłoń. Czy on chce mi coś powiedzieć? Moje serce zaczęło wariować.
-Coś wpłynęło na taką zmianę? -Spytałam nieśmiało. Z każdą chwilą czułam się coraz bardziej niepewna i zdenerwowana.
Ruszył ustami, lecz nic nie powiedział. Wciągnął głęboko powietrze i odwrócił swój wzrok.
-Zrozumiałem, że miałaś szansę ze mną porozmawiać, skoro byliśmy przyjaciółmi. -Powiedział mrużąc oczy.
Moja cała nadzieja zgasła. Na sercu poczułam ciężar, nie wiedziałam czy warto dalej tu siedzieć. Postanowiłam kontynuować swój plan i wieść życie samotnej i nieszczęśliwej kobiety, przynajmniej nie będę krzywdzić niewinnych ludzi. Przy okazji zapewne kupie kota, kilka kotów.
Odsunęłam krzesło i zaczęłam wstawać, ale poczułam jak jego dłoń mnie zatrzymuje.
-Nie rozumiem? -Powiedziałam.
-Ja też nie. Już nie chcesz mnie odzyskać? -Spytał patrząc mi w oczy.
-Nie wiem czy dalej mi na tym zależy. -Odpowiedziałam zrezygnowana czując łzy.
-Zawsze gdy Cię spotkam zachowujesz się jakby coś kiedyś było pomiędzy nami. -Ścisnął mnie a na jego twarzy pojawił się gniew.
-To boli. Puść. -Powiedziałam przez łzy.
Jego wyraz twarzy złagodniał i już mogłam uwolnić się z jego uścisku. Nie czekając ani chwili dłużej zaczęłam iść w stronę drzwi. On za mną. Znów poczułam chłód wczesno wiosennego wieczoru.
-Dlaczego nagle zachowujesz się tak...-Zaczęłam.
-Jak? Chciałem zyskać przyjaciela od nowa, inni zawodzą. -Przerwał.
Zmarszczyłam brwi i skrzyżowałam ręce.
-Jesteś niepoważny. -Zaśmiałam się ironicznie.
-W każdej chwili mogę przypomnieć sobie wszystko. Nie chcesz pomóc mi w przyspieszeniu tego?
-Może lepiej żebyś nie pamiętał. Załamałbyś się wiedząc, że osoba, której nie lubisz była Twoją miłością. -Powiedziałam i w szoku aż zakryłam sobie usta.
-Pomóż mi odnaleźć tą jedyną. -Uśmiechął się cwaniacko.
Przewróciłam oczami i odwróciłam się.
-Muszę już iść. -Odparłam chcąc uciec jak najprędzej. Miałam dość tej rozmowy.
-Do zobaczenia. -Machnął ręką.
-Hej. -Odpowiedziałam starając się nie zwracać uwagi na jego dołki w policzkach do których od zawsze miałam słabość.
Spojrzałam na zegarek. Nie zdawałam sobie sprawy która już godzina. Przechodząc obok galerii zauważyłam, że wystawa musiała się już skończyć. Postanowiłam wrócić spacerem do domu.
-Daj się chociaż odwieźć do domu.
Zobaczyłam Harrego.
-Nasza rozmowa dała ci do przemyślenia.
-Może. Idziesz? Jest późno, a nie chcemy chyba, żeby takiej ładnej dziewczynie coś się stało.
Pomyślałam sobie: "Dlaczego nie chcesz dać mi spokoju? Muszę się z Ciebie wyleczyć, nie pomagasz. Po wypadku nie chciałeś mnie znać, teraz zachowujesz się zbyt podejrzanie."
-Harry, nikt Ci nie pomoże, jedynie Ty sam. Jeśli coś sobie przypomnisz, daj znać. Nie wzbudzaj w sobie uczuć na siłę. -Westchnęłam patrząc na gwiazdy.
Nic nie odpowiedział, najwyraźniej daj mi pozwolenie bym wróciła sama.
Po jakimś czasie, po spacerze i jak zwykle głębokich przemyśleniach doszłam pod dom. Wyjęłam klucz i przekręciłam zamek. Moim oczom ukazała się ta blondynka.
-Co Ty tu...-Spytałam.
-Toniego nie ma. Posłuchaj mnie.
-Nie wiem czy chcę Cię słuchać. Gdzie on jest?
-To nie jest teraz ważne. Wiemy, że nie kochasz Toniego. Ja go tak. Pozwól mi go odzyskać i zniknij z jego życia.
-A Harry? -Spytałam zaskoczona.
-Był jedynie przekaźnikiem. Dowiedziałam się, że znacie się i że jesteś dziewczyną Toniego.
-Znamy się...jesteśmy sobie obcy. -Powiedziałam zirytowana.
-Zgadzasz się?
-...Tak. Daj mi 30 minut.

HARRY.
Siedząc na kanapie poczułem wibracje telefonu.
-Lina?
-Udało się. Ona wciąż Cię kocha. Już się pakuje. -Powiedziała szeptem.
-Zadzwoń do mnie jak będzie wychodzić. -Odparłem wstając z fotela. Rozłączyłem się i uśmiechnąłem się.


środa, 8 lipca 2015

18

Postanowiłam się ocknąć. Siedziałam żałośnie na ławce płacząc jak bóbr. Na szczęście nie pomalowałam się; wyglądałabym jak panda. Wstałam i powolnym krokiem podążyłam w stronę domu. Z każdą chwilą, z każdym krokiem moje serce biło coraz mocniej, czułam jakby miało wyskoczyć mi z piersi. Doszłam do drzwi naszego mieszkania i wzięłam głęboki oddech. Wchodząc do środka zauważyłam, że Toniego nie ma. Zapaliłam światło a moim oczom ukazała się kartka na stoliku, sięgnęłam po nią.
"Przepraszam za wszystko...musiałem wyjść, by dopracować swą niespodziankę. Kocham Cię."
Musiał wyjść akurat gdy miałam choć odrobinę odwagi powiedzieć mu o tym wszystkim.
-Cholera jasna. -Powiedziałam zła.
Już trudno. Stwierdziłam, że zrobię to jutro. Koniec oszukiwania wszystkich wokół. Nie pokocham żadnego mężczyzny tak samo jak tego szalonego "curly boya". Kocham go ponad wszystko, choć bez wzajemności. Jestem kretynką, która potrzebowała pocieszenia, taka prawda. Wręcz nie miałam ochoty przypominać sobie tego, dlaczego doszło do tej sytuacji. W ludziach budzą się impulsy, których chcieliby uniknąć, lecz nie potrafią. Jestem tego ofiarą i nie potrafię się wydostać. Nie byłam pewna, czy jutro dam radę porozmawiać z nim szczerze. Weszłam pod prysznic cała roztrzęsiona i czułam się podle. Jedyne o czym marzyłam w tamtym momencie to ciepłe łóżko oraz zapomnienie o tym wszystkim chociaż na te kilka godzin. Ubrałam ciepłą piżamie i wślizgnęłam się pod kołdrę. Chcąc zgasić nocną lampkę spojrzałam na ramkę ze zdjęciem. Moim i Toniego. To wszystko jest tak wielką pomyłką. Cieszyłabym się, gdyby jego uczucia były także przezroczyste. Zgasiłam szybko światło i zamknęłam oczy chcąc szybko zasnąć.

HARRY
Przed swoimi oczami widziałem szarą mgłę. W uszach słyszałem głośną muzykę. W organizmie czułem zbyt dużą ilość alkoholu. Nagle zorientowałem się, że leżę na ziemi.
-Harry, pacanie. Wstawaj, musisz się ogarnąć, jutro idziemy zrealizować nasz plan. -Usłyszałem głos Liny. Chwyciła mnie za rękę i pociągnęła, lecz wylądowała na ziemi obok mnie.
-Chyba przesadziliśmy. -Jęknąłem.
-Nooo. -Odpowiedziała próbując wstać. Oparła się o stół i od razu padła na sofę. Otarłem oczy i od razu zyskałem lepszą widoczność.
-A jeśli nie mam racji i ona już mnie nie chce. -Wyburkałem.
-Jeśli chcesz się przekonać, lepiej idź spać. -Powiedziała pół przytomna.
-Racja.
Widok próby mojego wstania musiał wyglądać zabawnie. Tego wieczoru wypiłem bardzo dużo. Potrafiłbym dorównać brodatym panom siedzącym na przykład pod sklepem. Dałem radę i podniosłem się. Podszedłem do blatu i próbowałem wyłączyć muzykę. Przycisk nie reagował.
-Kurwa. -Powiedziałem i walnąłem urządzeniem o podłogę.
Nagle muzyka przestała grać, a mój sprzęt grający roztrzaskał się na kilka części.
-Od razu lepiej. Idę spać. -Wymamtotałem.
Spojrzałem na Line. Podniosła rękę na pożegnanie i za chwilę już chrapała. Próbując dojść do schodów, upadłem zachaczając o dywan. Nie miałem już siły wstawać, a to miejsce wydawało mi się przyzwoite do spania.

JULIA
Usłyszałam budzik. Spojrzałam, 10:00. Swoją ręką próbowałam wyczuć ciało Toniego, lecz był nieobecny. Zareagowałam błyskawicznie i wstałam jak najszybciej potrafiłam. Zauważyłam, że wciąż go nie ma, najprawdopodobniej wcale go nie było. Byłam bardzo zdziwiona i zarazem przerażona. Pomyślałam, że coś mogło się stać. Nagle dostałam smsa. To był Toni.
"Nie martw się o mnie. Moja niespodzianka prawie gotowa. Będę po Ciebie o trzeciej. Ubierz się ładnie."
-Ah ta jego bezpośredniość. -Westchnęłam.
Ktoś zapukał do drzwi. Poszłam szybko otworzyć. Przed sobą ujrzałam Mayę.
-Przepraszam. -Wyjąkała.
-Nie powinnam wcale otwierać. -Zmrużyłam oczy.
-Wpuścisz mnie? Porozmawiamy.
Rozszerzyłam drzwi unikając jej wzroku.
Usiadłam na sofie, a w jej oczach zobaczyłam strach.
-Napewno nie pamiętasz co się wydarzyło. -Powiedziała.
-No nie wiem. Pamiętam, że Harry tam był. Jestem pewna, że to Twoja sprawka. -Wycedziłam podchodząc do okna.
-Pomimo, że Cię nie pamięta, widziałam jak na Ciebie patrzył. To on Cię uratował.
-Wiedziałam, że coś musiało się stać. Co takiego? Bo wiesz co? Do dzisiaj nie mam pojęcia.
-...Jakiś facet chciał Cię zgwałcić. -Powiedziała cicho.
Zrobiło mi się słabo, odwróciłam się w jej stronę.
-Dopiero teraz mi to mówisz? Dlaczego tamtej nocy mnie zostawiłaś? -Powiedziałam przez łzy.
-Nic nie rozumiesz? Chcieliśmy sprawdzić, co zrobi Harry. On instynktownie przybiegł do Ciebie gdy wypuszczono go z celi.
-Co? Był w celi?
-Tak. Prawie zabił tego faceta. Chciał Cię zabrać do szpitala, ale policja go wyrwała z tej bójki. Byłam z Tobą w szpitalu, później w domu. Gdy Zayn zadzwonił, że Harry idzie do Ciebie, wyszłam. Spędził z Tobą całą noc.
Z wrażenia usiadłam, nie potrafiłam wydusić żadnego słowa.

HARRY
-Gdzie ja kurwa jestem... -Powiedziałem czując ból pleców. Musiałem chyba spać całą noc na tej podłodze. Spojrzałem na zegarek, dochodziła druga, na co aż się wybudziłem. Usłyszałem trzask w kuchni, poszedłem tam. Zobaczyłem Line
Była umalowana, ubrana w eleganckie ubranie, kładła śniadanie na stół.
-Dzień dobry. Za mocno, nie uważasz? -Powiedziała uśmiechając się.
-Nic nie mów. Muszę zjeść i jak najszybciej się ogarnąć.
-Tak, masz godzinę.
-Co?! Wiesz co, w sumie nie jestem głodny. Muszę się umyć i ubrać, a to zajmuje dużo czasu.
Spojrzała na mnie i pokręciła głową.
Poszedłem na górę. Zimny prysznic od razu mnie pobudził. Zdawałem sobie sprawę, że mam tylko pół godziny. Ubrałem się najlepiej jak potrafiłem i zszedłem na dół. Lina już czekała przy drzwiach. Schodząc zauważyłem, że po całym bałaganie nie ma już śladu.
-Wow. Skoda, że kocham Toniego. -Zaśmiała się.
-Chodźmy. -Powiedziałem otwierając drzwi.

JULIA
-Gdzie jesteśmy? -Spytałam niczego nie widząc.
Nagle Toni ściągnął mi chusteczkę z oczu. Byliśmy w galerii.
-To moja niespodzianka. Moje dzieła. -Uśmiechął się.
W ciszy przeszłam obok wszystkich obrazów. Jeden, największy rzucił mi się w oczy.
-Dlaczego on jest zasłonięty? -Spytałam.
-Kolejna niespodzianka.
Na sali pojawiało się coraz więcej ludzi. Stałam obok Toniego. Rozmawiał z gośćmi, a ja niezainteresowana pogawendką jedynie potakiwałam. Mój wzrok odjeżdżał w stronę drzwi. Nagle zauważyłam Harrego z tą blondynką, przez co czułam, że jest mi słabo, lecz nie chciałam tego po sobie poznać. Spojrzał na mnie, lecz po chwili uniknął spotkania naszych oczu. Na mój widok pocałował tą zbyt chudą dziewczynę, a ja odwróciłam wzrok. Spostrzegłam, że Toniego obok mnie nie ma. Usłyszałam jego głos przez mikrofon.
-Dziękuję wszystkim za przybycie. Maluję od kiedy pamiętam. Od kiedy jestem w Londynie, poznałem wiele ludzi. Wszyscy zainspirowali mnie do tych dzieł, lecz jedna w szczególności. Julia, to dla Ciebie. -Spojrzał na mnie i odsłonił obraz.
Był to rysunek mojej osoby. To zdjęcie było podarte, ponieważ na drugiej połowie był Harry. Było zrobione w dniu, gdy się poznaliśmy.
Wszyscy ludzie klaskali, a Toni zaprosił mnie do siebie.

HARRY
Ujrzałem obraz. Nagle wszystko stało mi się jasne, przejrzyste. Mój umysł przeniósł się do tamtego dnia.
-Nie możliwe...- Powiedziałem sam do siebie. Zrobiło mi się słabo.
-Harry, co się dzieje? -Lina spytała i mnie złapała.
-Ja...Już pamiętam. Puść mnie! -Krzyknąłem, na co cała sala na mnie spojrzała. Ona też, przerażona tak samo jak ja. Nie wiedziałem co zrobić, więc wybiegłem.

piątek, 3 lipca 2015

17

Caggie zrobiła się czerwona, a jej były przyjął pozycję jakby miał zaraz coś mi zrobić. W mojej głowie pojawił się identyczny obraz. O nie, już mi to raz zrobiła. Później wyjechałem z kraju...Po co? Czy właśnie to Niall chciał mi uświadomić? Że pojechałem do Julii.
-Co, przypominałeś sobie może? -Podszedł do mnie i spytał ironicznie.
-Zamknij się.-Warknąłem nie patrząc na jego buraczaną twarz i skierowałem wzrok na Caggie.
-Spytam...dlaczego? Dlaczego znowu to zrobiłaś? -Spytałem łamiącym się głosem. Do oczu napłynęły mi łzy i szybko je wytarłem. Jej twarz przepełniona była zaskoczeniem. Nie mogłem uwierzyć, jak bardzo nieludzko postępuje.
-Chciałam, żebyś był ze mną już na zawsze. Ta dziewczyna na Ciebie nie zasługuje! -Krzyknęła łapiąc się za głowę.
-Nie kocham jej, nie rozumiesz? Po wypadku i tak bym jej nie chciał. Zresztą po co tutaj jestem. Będę walczyć o mojego syna. A Ty, kimkolwiek jesteś, pamiętaj, że ja go wychowywałem. -Skierowałem się do nich. Spojrzałem na nich z pogardą i odszedłem nie odwracając się za siebie. Wsiadłem szybko do auta i choć nie miałem spokoju w sobie, by odjechać, to i tak czym prędzej odpaliłem auto. Po kilku minutach znalazłem się koło baru pijąc już trzeciego shota. Wciąż zamawiałem kolejne nie zważając na to, że prowadzę.
Poczułem się, jak szaleniec. Pamiętam nasze wspólne chwilę z tą dziewczyną, lecz jej już nie. Jest piękna, miła, lecz pomimo tego nadal czuję wobec niej obojętność, a wszystkie te wspomnienia są jakimś jednym wielkim absurdem. Nagle zrozumiałem, że dalej mnie kocha. Ja nie mogłem dać jej miłości, dlatego znalazła sobie jakiegoś dupka. Niestety to jest zbyt oczywiste, a ja tego nie zauważyłem. Nagle znalazłem kolejny powód, by zalać się w trupa. Zadręczyłem się poczuciem winy. Może byłoby lepiej, gdybym ją pamiętał? Musiałem ją kochać naprawdę mocno, a teraz czuję pustkę. Zdaję sobie sprawę, że miała być moją żoną, a teraz siedzę tutaj zastanawiając się, dlaczego nie pamiętam akurat jej.
Wyrwałem się ze swoich przemyśleń, ponieważ poczułem czyjąś obecność. Podniosłem głowę i zobaczyłem chudą blondynkę wlepiającą swój wzrok we mnie.
-Harry Styles? -Spytała zaskoczona.
-Dzisiaj nie. -Odpowiedziałem sucho i wypiłem kolejnego shota.
Miałem nadzieję, że da mi spokój, lecz wciąż nie wstała.
-Coś jeszcze? -Powiedziałem poirytowany.
-Wiem o Fizzy.
Moje serce w środku podskoczyło i popatrzyłem na nią.
-Kim jesteś?
-Mam na imię Lina. Jestem byłą dziewczyną Toniego, jej chłopaka.
-Gdybym ją kochał tak jak przed wypadkiem, napewno zainteresowałbym się. -Odpowiedziałem smutno.
Przybliżyła się do mnie i wręcz wyrwała mi kieliszek z ręki.
-A chciałbyś? -Spytała.
Spojrzałem na nią i nie wiedziałem co powiedzieć. Czy chciałbym odzyskać pamięć do samego końca?
-Nie wiem co myśleć o tym pytaniu.
-Toni opowiadał mi, że bardzo Cię kochała.
-I kocha do teraz. -Dodałem.
-No raczej. Wasza historia wygląda, jakby była wyrwana z romansu.
-Widzę, że nieźle się przygotowałaś. -Powiedziałem pokazując barmanowi, by nalał mi kolejny kieliszek.
-Możesz mi zaufać. Chcę pomóc, ponieważ też na tym zyskam.
-Niech zgadne, kochasz go. -Kiwnąłem palcem.
-Tak. To co, wchodzisz w to? -Spytała podając rękę.
-Co zamierzasz zrobić?
-Przekonasz się w swoim czasie.
Zawahałem się, lecz podałem jej rękę na zgodę.
-Może lepiej będzie, jeśli ja poprowadzę.- Zaproponowała.
-Jak to?
-Musimy wiele ustalić, ale najlepiej będzie, jeśli przeniesiemy się w spokojniejsze miejsce. Chodź -Wstała i chwyciła mnie za rękę, bym mógł wstać. Wstaliśmy i poszliśmy w stronę wyjścia. Na zewnątrz było kilkoro paparazzi. Nagle poczułem, że Lina mnie całuje.
-Co robisz. -Powiedziałem czując jej usta na swoich.
-Realizuje nasz plan. -Skończyła i odpowiedziała. Wsiedliśmy do auta i pojechaliśmy do mnie.
Na miejscu pomogła mi wyjść z wozu, ponieważ miałem z tym poważny problem.
-Gdzie masz klucze od domu? -Spytała chwytając mnie pod ramię.
-W kieszeni.
Wyjęła go i otworzyła drzwi.
-Woow. Na bogato widzę. -Zagwizdała.
-Chodźmy do salonu.
Usiedliśmy i zaczęliśmy rozmawiać.
-Po wypadku doznałem amnezji. Ostatnie co pamiętałem to tak naprawdę dzień przed poznaniem Julii. Gdy obudziłem się w szpitalu była obok, całowała mnie. Dowiedziałem się, że tak naprawdę straciłem kilkanaście miesięcy z życia. Powoli przypominam sobie pewne momenty, w tym nią, ale jej jako osoby nie pamiętam. -Mówiłem patrząc w ogromne okno ukazujące ogród z basenem.
-Ważne, że chcesz sobie przypomnieć. -Poklepała mnie po ramieniu.
-Bo wierzę, że była kimś bardzo ważnym. Inaczej nie śledziłbym jej i nie pofarbowałbym włosów na tak okropny kolor. -Zaśmiałem się.
-Jak już wspominałam, ona jest w związku z moim Tonim. Rzucił mnie, ale ją nie wierzę, że już mnie nie kocha.
-Jak on może Ci się podobać? Widać, że spędza dużo czasu przed lustrem.
-Przestań! Jest inteligentny, utalentowany. Jego wadą jest ogromna zmienność. Wytrzymuje z dziewczyną maksymalnie kilka miesięcy.
-No właśnie, więc spytam ponownie. Co Ty w nim widzisz? Pieniądze to nie wszystko.
-Woow, mówi to Harry Styles, który w mediach znany jest za próżnego samoluba.
-Dobra, nie denerwuj mnie.- Zaśmiałem się, ale w głębi duszy poczułem złość.
-Toni jutro organizuje wystawę swoich dzieł. Pójdziemy tam razem.
-Widzę, że nie marnujesz czasu. -Wstałem i poszedłem do kuchni po whisky.
-Po co go marnować? Odzyskajmy ważne nam osoby. -Krzyknęła, żebym usłyszał.
-Ale najpierw się napijmy. -Przyszedłem i pokazałem jej butelkę.
JULIA
Leżałam wtulona w mojego chłopaka, a on gładził mnie po policzku.
-Mam dla Ciebie niespodziankę. -Szepnął.
-Zmieniam się w słuch. -Uśmiechęłam się.
-Wystrój się jutro. Idziemy do galerii.
-Jakieś szczegóły?
-Powiedziałem już, że to niespodzianka.
-No dobrze,ale nie lubię ich. -Zrobiłam smutną minę.
-Spodoba Ci się.- Przytulił mnie mocno.
-Jesteś dla mnie taki kochany. Gdy Cię poznałam byłeś taki...
-Nie kończ. Po prostu mnie zmieniłaś.
Już to przerabiałam.
-Julia? -Wyrwał mnie z myśli.
-Hmm? -Ocknęłam się.
-Co jeśli Harry przypomniał sobie o Was? Widziałem jego reakcję.
Tym pytaniem mnie zamurował. Odwróciłam swój wzrok.
-Jeśli już pamięta, to jest jego problem i ból, bo jak mogł ze mną być? Mówię tak, ponieważ myślę, że mnie nie lubi. Nie wspominaj mi o nim.
-Poprostu się boję. -Szepnął smutno.
Nie wiedziałam co odpowiedzieć. Po prostu wstałam.
-Gdzie idziesz? -Spytał.
-Muszę się przewietrzyć. -Powiedziałam sucho.
Spojrzał na mnie zrezygnowany i walnął poduszką w ścianę.
Ubrałam się szybko, wzięłam słuchawki i wyszłam. Jestem nienormalna, ale poszłam w nasze miejsce. Moje i Harrego. Mówię, że chcę zapomnieć, ale chyba to kłamstwa. Wciąż liczę na jego powrót. Niech zapuka do mych drzwi, tak samo jak w Wigilię. Niech pocałuje mnie tak mocno jak za mną tęsknił i niech ogrzeje moje wiecznie zimne ciało.
Kogo ja oszukuje? Nie mogę już krzywdzić Toniego. Boże, jestem taka głupia. Mówiąc mu różne słowa okłamuję go i samą siebie. Muszę to skończyć, nie kocham go. Wpajałam sobie do głowy, że jest inaczej, ale to nie jest prawdziwa miłość. Już postanowiłam, to koniec. Wolę być sama i sama cierpieć z braku miłości, której pragnę.
Otarłam gorzkie łzy i weszłam na internet w telefonie, by opanować swe emocje. Otworzyłam stronę plotkarską, a moim oczom ukazał się artykuł.
"Harry Styles ma nową dziewczynę! Czy to koniec związku z Caggie Dunlop?"
Auć. Zbyt bardzo mnie kusiło, więc chciałam zobaczyć więcej. Widok tego, jak całuje inną zmroził mnie, zawsze tak było.
-Nie obwiniam Cię, kochanie. To wszystko moja wina, muszę zapłacić za swoje błędy. -Powiedziałam sama do siebie i wybuchłam płaczem.

piątek, 19 czerwca 2015

16

-Co Ty mówisz? -Spytał Liam. Wszyscy patrzyli ma mnie jakbym zabił człowieka.
-To wszystko wina tej suki! Powinniście zrobić z nią porządek! -Krzyknęła Caggie. Wpadła w jakąś histerię i stała się bardzo nerwowa.
-Daj spokój Julii. Jest o sto razy lepsza od Ciebie. Gdyby nie Ty, wszystko byłoby po staremu! -Odpowiedział jej zły Zayn, który po chwili wyglądał, jakby żałował tego co powiedział. Miny wszystkich nagle zmizerniały, a ja nie wiedziałem co się dzieje.
-Czyli co? Myślałem, że nie mamy przed sobą tajemnic. -Wtrąciłem się zdziwiony.
-Bo nie mamy. On już nie wie, co mówi. -Caggie podeszła do mnie i chciała mnie objąć.
-Puść mnie. -Odepchnąłem ją lekko. Spojrzała na mnie wściekle i powróciła na fotel.
-Wszystkim nie podoba się to, co robisz, Harry. Stałeś się agresywny. Nie akceptuję tego, że poświęcasz dla tej dziewczyny swoje dobre imię. Wejdź na internet. Pełno tam zdjęć i artykułów z wczoraj, jak policja zaciąga cię do auta.-Szef do mnie warknął.
-Ten koleś chciał ją zgwałcić! Miałem na to pozwolić? Oszaleliście do reszty? -Krzyknąłem zszokowany.
-Właśnie, że Ty oszalałeś, bo oczywiście poleciałeś jak piesek ją ratować! -Moja dziewczyna się odezwała.
-Caggie, wyjdź. Nie mogę słuchać już tego, co mówisz. -Powiedziałem w miarę spokojnie i otworzyłem drzwi pokazując jej, by odeszła.
Spojrzała na mnie pełna gniewu i wyszła.
-Boże, mam jej dość. Zresztą jak każdej dziewczyny. Chyba ją zostawię. -Przetarłem dłonią oczy.
-Jedyna mądra decyzja. -Odezwał się Niall.
-Wracając do tematu. Dlaczego macie przede mną jakieś tajemnice? Co było kiedyś, że tak mówicie? -Spytałem się zdesperowany.
Wszyscy przestali się odzywać.
-Dobra, załatwcie to między sobą. Przyjdź do mnie jutro do biura, omówimy warunki odejścia. -Powiedział szef, machnął z zrezygnacją ręką i wyszedł.
-Pytam się kurwa! Co, chodzi o tą nic nie znaczącą Polkę?
-Uważaj co mówisz.-Powiedział Niall i podszedł do mnie.
-Podoba Ci się, prawda? - Krzyknąłem ironicznie.
-Nawet jeśli tak, to jestem Twoim przyjacielem.
-Nie rozumiem? -Skrzywiłem się
-Dobra, widzę, że to zaszło za daleko. -Zayn wkroczył między nas.
-Daj mi skończyć. Pora, by się dowiedział.
Patrzył mi prosto w oczy i zrobił się cały czerwony.
-Bardzo chętnie. Zakończmy to nieporozumienie. -Syknąłem.
-Na święta pojechałeś do niej. Mieliście być wkońcu razem. Niestety, ona miała chłopaka. Pokłóciliście się, kazała Ci się wynosić. Coś Ci odjebało, pofarbowałeś włosy, śledziłeś ją. Wypadek był obok jej domu, podglądywałeś ją.
Odsunąłem się i odwróciłem się. Serce zaczęło mi bić coraz szybciej.
-Nie wierzę w to. -Szepnąłem.
-To prawda. -Usłyszałem resztę zespołu.
Zakręciło mi się w głowie. Nagle coś mnie oświeciło. Przed oczami zobaczyłem jej twarz. Była mokra, siedziała pod drzewem. Wyglądała na młodszą. Następnie siedziała u mnie w pokoju, na dole grała muzyka. Było ciemno, całowałem ją.
-Kurwa...-Padłem rozpaczliwie na ziemię i schowałem twarz w kolanach.
-Już pamiętasz?-Spytał Niall ironicznie.
-Trochę tak. Dlaczego mi nie powiedzieliście!? Myślałem, że się przyjaźnimy. -Powiedziałem przez łzy. Spływały mi po twarzy, nigdy nic mnie tak nie złamało.
-Skoro nie chciałeś jej wysłuchać, już nic nie mogliśmy zrobić. -Powiedział Zayn smutno.
-Chodźcie chłopaki, niech zostanie trochę sam. -Powiedział Liam i kazał im wyjść.
-Chcę wiedzieć wszystko!
-Co za dużo to nie zdrowo. Zresztą, najpierw pogadaj z Caggie. Ta historia tyczy się też niej.-Powiedział Niall patrząc na mnie żałośnie. Wyszli.
Zostałem sam ze swoim problemem. Dlaczego ona zaprzeczała, że coś nas łączyło? Może gdybym dał jej od razu szansę wypowiedzenia się, znałbym prawdę? Nie czuję tego samego. Nie kocham jej pomimo tych małych wspomnień. Nie pamiętam wszystkiego. Widać, że opduściła sobie. Unika mnie, ma chłopaka.
-Muszę poznać całą prawdę...-Powiedziałem sam do siebie i chwyciłem za kluczyki od auta. Otworzyłem drzwi i wsiadłem do środka. Pojechałem czym prędzej do niej. Miałem jedynie nadzieję, że ją zastanę. Ba, przecież w takim stanie nie miała szans wyjść z domu. Dojechałem pod jej dom i wszedłem na klatkę. Im bliżej byłem jej drzwi, tym głośniej słyszałem jak ktoś rozmawia. Wyszedłem zza rogu i zobaczyłem jej fagasa całującego ją przed drzwiami ich domu.
-Nawet nie wiesz jak tęskniłem. -Powiedział do niej. Coś we mnie pękło.
Przypadkowo uderzyłem w jakiś kubeł, usłyszeli to i spojrzeli na mnie.

JULIA
Usłyszałam pukanie do drzwi. Miałam nadzieję, że to Maja. Otworzyłam je.
-Tęskniłaś? -Zobaczyłam Toniego. Uśmiechął się i rozłożył swoje ręce.
-To Ty. Boże, tęskniłam! -Krzyknęłam szczęśliwie i rzuciłam się na niego. Złapał mnie za wewnętrzną część ud utrzymując mnie. Oplotłam swe dłonie na jego karku i zaczęłam go obsypywać pocałunkami.
-Nawet nie wiesz jak tęskniłem.- Powiedział i pocałował mnie w kark. Nagle usłyszałam jak coś upada. Toni opuścił mnie na ziemię, a ja spojrzałam za siebie. To był Harry. Patrzył na nas, jego dłonie były ściśnięte, a na jego czole pojawiła się żyła. Czułam, że chcę coś powiedzieć, ale nie wiedziałam co. Moje całe ciało zadrżało. Gdy nasze spojrzenia się spotkały, szybko tego uniknął i odszedł.
-Co on tu robił? -Spytał Toni mrużąc oczy.
-Nie mam pojęcia... Ale to nie jest ważne. Chodźmy do środka. -Uśmiechęłam się i weszliśmy do domu.
Szybko poszłam do sypialni, aby sprzątnąc cały bałagan po tamtej nocy. Gdy skończyłam, poszłam usiąść do salonu i czekałam na swojego chłopaka. Gdy rozpakował się przyszedł do mnie.
-Ściągnij ten garnitur, bo zaraz sama to zrobię. -Zaśmiałam się przejeżdżając wzrokiem po jego ciele.
Usiadł obok mnie i położył moje nogi na swoich kolanach.
-Tęskniłam. Cieszę się, że już jesteś. -Westchnęłam i wzięłam jego ciepłą dłoń w swoją standardowo zimną.
-Załatwiłem wszystkie sprawy najszybciej jak się dało, by wrócić do Ciebie.
-Jak było?
-To nie jest teraz ważne. -Usłyszałam. Przybliżył się i posadził mnie na swoich kolanach. Objął mnie i zaczął mnie ogrzewać.
-Było mi zimno bez Ciebie, to to napewno. -Zaśmiałam się.
-A mi źle, poprostu. Nie mogę się Tobą nacieszyć. Powrócił do swoich czynności. Poczułam jego ciepłe pocałunki na szyi, następnie na swych ustach. Położył mnie i znalazł się nade mną.
-Powiedz mi, będziesz tylko moja? Na zawsze? -Spytał gładząc mnie po policzku.
-Będę tylko Twoja. Kocham Cię. -Powiedziałam. W jego oczach zobaczyłam szczęście. Wziął mnie na ręce i zaprowadził do sypialni. Posadził mnie na łóżku, a on zapalił światło.
-Zróbmy to, jestem gotowa. -Zaśmiałam się wiążąc włosy. Spojrzał na mnie zdziwiony.
-Na pewno? -Spytał z niedowierzaniem.
-Tak, co w tym dziwnego? Chodź tu.

HARRY
"Ale to nie jest ważne."- Te słowa chodziły mi po głowie. Już wiem, że byłem dla niej kimś ważnym. Będzie najlepiej jak zostawię wszystko w aktualnym stanie. Miała nadzieję, że mnie odzyska, ale ją odrzuciłem przy pierwszej próbie. Stwierdziłem, że nie będę  przeezkadzać zakochanej parce. Wyszedłem z korytarza i wsiadłem do auta. Poczułem się dziwnie, w sercu miałem ból, a moje ciało trzęsło się od emocji, których tak naprawdę nie ma. Nie wiedziałem co się dzieje. Chciałem o tym zapomnieć, więc postanowiłem pojechać do Caggie, moja ciekawość przerastała wszystko. Niall twierdził, że ona wie dużo, przekonajmy się. Zaparkowałem pod jej domem. Wychodząc zauważyłem, że drzwi się otwierają. Wszedłem na podwórko i zobaczyłem jej byłego.
-Jeszcze pożałujesz. To mój syn i będę o niego walczyć. -Krzyknął do niej nie zauważając mnie.
-Przepraszam...co? -Podniosłem głos, na co spojrzeli na mnie.

czwartek, 4 czerwca 2015

15

Godzinę wcześniej
Postanowiłam bawić się dobrze nie patrząc na Harrego, jego życie z moim już się nie łączyło. Wypił zbyt dużo, a Caggie gdzieś uciekła. Wciąż na mnie patrzył, jakby mnie chciał. Zresztą on chciałby każdą po takiej ilości alkoholu. Piłam wciąż, kieliszek po kieliszku. Chciałam zapomnieć o jego obecności, Majka chciała, bym dobrze się bawiła, a on wszystko zepsuł. Podeszłam śmiałym krokiem do baru zastanawiając się co zamówić. Poczułam rękę na swoich plecach, odwróciłam się.
-Hej piękna, co chcesz? -Powiedział jakiś facet. Spojrzałam na niego. Wyglądał na przyzwoitego.
-Mojito. -Wymamrotałam ledwo żywa.
-Ok. Tam jest mój stolik, idź, ja do Ciebie dojdę.
Zrobiłam jak kazał i poszłam tam. Za chwilę przyszedł i zaczęliśmy pić. Rozmowa nam się kleiła, nagle poczułam się źle, lecz on wziął mnie na parkiet. Majka zaniepokojona podeszła do mnie, lecz odparłam że jest okej, bo nie chciałam jej martwić. Matt, bo tak miał na imię zaczął mną wirować. Widziałam tylko przebłyski oraz Harrego, który wciąż się patrzył...niepotrzebnie.
-Może pójdziemy na zewnątrz? Gorąco tu.-Powiedział łapiąc mnie za pośladek.
-Mmmm. -Powiedziałam nieprzytomna. Pomimo otwartych oczu nic nie widziałam, byłam nieżywa. Przez zmrużone oczy widziałam coraz ciemniejsze pomieszczenia, a muzyka z każdym krokiem ucichała. Poczułam, że upadam, a po chwili ktoś za mną. Nieprzyjemne pocałunki, brutalny dotyk. Zamknęłam oczy.

HARRY
Siedziałem na ziemi, patrząc w brudny sufit, czekałem na zbawienie. Myślę, że zachowałem się najlepiej, jak powinienem.
-Wstawaj stary, wpłaciliśmy kaucję. Będziesz miał przerąbane u szefa. -Powiedział Zayn patrząc na mnie żałośnie. Straża otworzył kratę i wyszedłem.
-Gdzie ona jest? - Od razu spytałem.
Spojrzał na mnie zaskoczony.
-Daj jej spokój. Leży już w domu.
-Dlaczego? Podobno się przyjaźniliśmy, a ja chcę wiedzieć, czy nic jej nie jest.- Warknąłem wkurzony i zacząłem iść do drzwi.
-Od kiedy tak Cię ona interesuje? -Złapał mnie za ramię, przez co obróciłem się w jego stronę.
-Nie interesuje, kompletnie. Nie kręci mnie, nie lubię jej. Ale chce wiedzieć czy wszystko z nią dobrze. Nie można?
-Rób co chcesz. -Machnął ręką, wsiadł do auta i spojrzał na mnie.
-Jedziesz? -Spytał.
-Spierdalaj. Poradzę sobie.-Krzyknąłem.
Odjechał i zostawił mnie samego. Do głowy wpadł mi okropny pomysł. Postanowiłem do niej iść. Widziałem wiele fotografów dobrze poinformowanych, czekających na mnie, ale nie obchodziło mnie to. Wciąż pamiętałem o tym, gdzie mieszka, więc zacząłem iść w stronę jej domu. Nie musiałem czekać długo, by znaleźć się na jej ulicy. Miałem nadzieję, że odzyskała przytomność, chciałem z nią pogadać. Wszedłem na klatkę schodową, która na szczęście była otwarta; gdyby nie była, musiałbym dobijać się do drzwi już dawno po ciszy nocnej i pewnie znów znalazłbym się na posterunku. Wdrapałem się najciszej jak potrafiłem po schodach i dotarłem pod jej drzwi. Złapałem za klamkę i zauważyłem, że mogę wejść do środka bez pukania, dziwne. Wszedłem do środka i zobaczyłem...w sumie to nic, bo światła były pogaszone. Zaniepokoiły mnie te otwarte drzwi, dlatego zamknąłem je za sobą. Byłem zdziwiony, że nie ma z nią nikogo. Zauważyłem cicho oddychającą postać na łóżku wprost drzwi. Wszedłem cicho do niej i usiadłem obok. Poruszyła się i otworzyła zaspane oczy, które w jakiś sposób zasłynęły.
-Nie zostawiaj mnie.-Powiedziała, wręcz błagała. Przybliżyłem się do niej i przytuliłem. Było mi jej trochę żal, dlatego znalazłem się w tym miejscu.
-Idź spać. Napewno jest Ci źle. Odpocznij.-Powiedziałem cicho gładząc ją po włosach.
-Czy on mi coś zrobił? -Ledwo z siebie wydobyła te słowa.
-Nie. Naprawdę, idź spać. -Powiedziałem już zmęczony jej gadaniem. Od jej lamentu uszy mi pękały. Jednak nie miałem ochoty z nią rozmawiać. W tym momencie pożałowałem tego wyboru, ale nie mogłem już odejść. Zszedłem z łóżka i poszedłem, a raczej doczołgałem się do parapetu. Otworzyłem okno i zapaliłem. Zastanawiało mnie, gdzie do cholery są wszyscy, w tym jej przyjaciółka? Dlaczego ją zostawiła?
Zamknąłem okno i spojrzałem na zdjęcie stojące na stole. Był na niej jej wypacykowany facet. Ona wyglądała bardzo ładnie, jak zwykle, pomimo to jakoś mnie nie kręciła. Wciąż czułem do niej uraz, ale pomimo to musiałem jej pomóc, zrobiłbym to znów. Postanowiłem zostać i wyjść dopiero, gdy usłyszę, że już nie śpi. Nagle otworzyłem oczy. Kurwa, zasnąłem. Była już 9, a ja czułem, że zaraz głowa mi eksploduje. Zajrzałem do niej, jeszcze spała. Na szczęście wszystko było stabilnie, nic jej nie odwalało w nocy. Taka trochę parodia, pijany chłopak zajął się pijaną i naćpaną dziewczyną, której nie lubi. Coś mnie do niej przyciągnęło, alkohol zadziałał oraz współczucie -Jestem w jej domu. Zdecydowałem się wyjść, by mnie nie zobaczyła. Nie miałem ochoty na kolejne spotkanie, miałem własne problemy, a jakimś cudem wciąż wchodzimy sobie w drogę. Zamknąłem cicho drzwi i zadzwoniłem po taksówkę.

JULIA
Podniosłam swe ciężkie oczy w górę. Czułam się jak trup, wciąż czułam w organizmie alkohol i jeszcze coś innego.
-Kurwa...-Powiedziałam. Albo miałam zwidy, albo Harry tutaj był. Wstałam najszybciej jak potrafiłam i wyszłam z pokoju. Pusto. Tak, to zapewne zwidy...Pamiętam jego gniewny wzrok, gdy wokół byli inni. Kiedyś też tak reagował, w pewnych kwestiach nic się nie zmieniło. Chwyciłam za telefon i zadzwoniłam do Majki. Nie odbierała. Co się do cholery stało? Chciałam się dowiedzieć, a zostałam bez odpowiedzi. Postanowiłam wrócić do łóżka, bo czułam, że jest ze mną źle. Położyłam się i postanowiłam zadzwonić do Toniego, może chociaż on odbierze.
-Halo, Julia? -Usłyszałam jego jakby trochę zdziwiony głos.
-Hej, co robisz? -Spytałam pół śpiąca.
-Jestem na spotkaniu. -Powiedział stanowczo. Usłyszałam cichy, damski głos.
-Z kimś jesteś? -Nagle się trochę rozbudziłam, a w klatce pojawiło się zakłucie.
-Tak, jest tu dużo ludzi. Przepraszam, muszę kończyć. Zadzwonię potem. -Oznajmił mi szybko i się rozłączył. Nie miałam już siły rozmyślać nad tym, co się dzieje. Zamknęłam oczy i zasnęłam.

TONI
-To zapewne ona.-Zaśmiała się, a w jej jasnych oczach pojawiła się złość.
-No tak, i co z tego?  -Spytałem.
Zmarszczyła nos i złapała się za głowę.
-Kpisz sobie? Ledwo mnie zostawiłeś i masz nową? Kochasz ją? -Powiedziała załamanym głosem.
-Tak.
-Nie wierzę. Kochasz mnie, wiem o tym. Z nią też zerwiesz po trzech miesiącach jak z każdą, tak z zasady? Że mną też tak było, pamiętasz? Mówiłeś, że nigdy mnie nie zostawisz.
-Nasz związek był pomyłką, nie rozumiesz tego? Kocham Julię jak nikogo innego.-Odpowiedziałem.
-Niedawno mówiłeś co innego. Zresztą jeszcze zobaczymy. Nie odpuszczę Ci tego. -Powiedziała patrząc na mnie z urazą. Wstała i wzięła torebkę.
-Gdzie idziesz? Myślałem, że pogadamy o interesach! -Spytałem zły i zaskoczony.
-Zapomnij. Do zobaczenia Toni. -Ostatni raz popatrzyła na mnie i odeszła zarzucająac swoimi blond lokami.

HARRY
Dojechałem do domu. Gdy otworzyłem drzwi, usłyszałem rozmowę.
-Tak, to wszystko przez nią. Nie dość, że wciąż nie daje mu spokoju, to powoduje problemy. -Powiedziała Caggie.
-O kim mowa? -Spojrzałem na nią, na zespół i menadżera.
-Harry, oby to był ostatni raz. -Powiedział szef dość poważnie.
-Był, odchodzę. -Powiedziałem przeczesując palcami włosy. Nagle zobaczyłem szok na ich twarzach.
-To będzie moja ostatnia trasa. -Dodałem.

piątek, 29 maja 2015

14

"I’ll make it so you never ever know
How much I have messed it up"

Początki marca. Poczułam ciepłą rękę na swoim zimnym brzuchu. Otworzyłam leniwie oczy. Ujrzałam Toniego, patrzył na mnie swoimi niebieskimi oczami. Moje serce uradowało się na jego widok. Jest moim lekiem na złe dni. Wtuliłam się w niego bez słowa i znów zamknęłam swe zmęczone oczy. Zaczął dłonią gładzić mnie po policzku.
-Muszę zaraz iść. -Szepnął.
-Mmm...co? - Wymamrotałam.
-Nie powiedziałem Ci. Wyjeżdżam na dwa dni do Paryża na spotkanie z klientem.
Przez te słowa wręcz się obudziłam.
-Super...jak ja wytrzymam bez Ciebie? -Spytałam smutno siadając.
-A ja jak? Damy radę kochanie. -Objął mnie.
-Kochanie...jak uroczo. -Zaśmiałam się.
-Jesteś nim. Będziesz zawsze. -Powiedział poważnie patrząc na mnie.
Wpatrywaliśmy się w siebie przez jakiś czas. Później kazałam mu wstać, bo nie chciałam by się spóźnił. Ubrałam swoje grube skarpetki i poszłam się ubrać i uczesać. Gdy Toni się szykował, ja robiłam śniadanie. Zrobiłam jajecznicę i herbatę, typowo po polsku. Zawołałam go i usiadłam.
-Ooo, co to za nowości? -Uśmiechął się.
-Spróbuj.
-Dobre, jak zawsze!
Zjadł w lekkim pośpiechu i poszedł po swoje rzeczy. Podeszłam z nim pod drzwi.
-Więc...do poniedziałku.-Powiedział smutno. Przybliżyłam się do niego i pocałowałam go. Nie mogliśmy się od siebie uwolnić.
-Dobra, leć. Kocham Cię. -Powiedziałam.
Spojrzał na mnie zdziwiony ale szczęśliwy. Pierwszy raz to powiedziałam. Odwrócił się i wyszedł, zamykając za sobą drzwi.  Zostałam sama. Dawno nie czułam tego. Toni dał mi ciepło, bliskość, wsparcie, którego tak bardzo potrzebowałam przez wiele miesięcy. Owszem, miałam w Polsce chłopaka, ale on był jedynie pocieszeniem w najgorsze dni. Może powinnam w tą przeklętą wigilię nie mówić o nim i poprostu z nim zerwać? Dobra, nie ma co roztrząsać, tak miało być. Nie umiem nie mówić wszystkiego, musiałam poprostu, musiałam.
Co miałam robić w ten sobotni dzień? Znajomi ze Starbucksa oczywiście teraz pracują, a ekipa 1D i spółka zapewne nie mają czasu... Gdyby tylko Majka tu była... Usiadłam na kanapie i zrezygnowana życiem przeglądałam programy. Usłyszałam ciche pukanie do drzwi. Wstałam mozolnie i podążyłam do nich. Złapałam za klamkę i ujrzałam osobę której nigdy bym się nie spodziewała.
-Nie wierzę! -Krzyknęłam uradowana. To była Majka. Rzuciłam się na nią obrzucając ją buziakami.
-Ja też! Może zaprosisz swoją starą przyjaciółkę do środka? -Zaśmiała się.
Weszliśmy do środka i usiedliśmy w salonie.
-Julia, przepraszam, że się nie odzywałam. Wiem doskonale, że jesteś zła za to. Nie mogłam Ci pomóc, gdy tego potrzebowałaś. Postaram się to naprawić tak, jak to najlepiej potrafię -Powiedziała smutno.
-Nie zaprzeczam. Było, minęło. Zepsułam sobie życie na życzenie. -Westchnęłam.
Wstałam, by zrobić jej herbatę. Opowiedziała mi, że znów jest z Zaynem. Ich związek też był pełen wzlotów i upadków. Na szczęście udało im się. Mówiła też o swojej pracy w radiu.
-Jak tam u Ciebie? -Spytała.
-Mam kogoś.
Na te słowa zapluła mi stół.
-Co?!
-Tak to! Nie mam prawa być z kimś? Harry to przeszłość.- Powiedziałam zła.
-Muszę iść do toalety. Pokażesz mi?
Zaprowadziłam ją i poszłam posprzątać po tym brudasie.
-Tak, o 20. Weź go za wszelką cenę. -Usłyszałam jej głos. Po chwili wyszła i dołączyła do mnie.
-Szykuj się, idziemy do klubu.-Powiedziała radośnie.
-Że co? Nie chce mi się. -Odpowiedziałam zmieszana.
-Przestań, babcia! Musimy wyjść, jak za starych, dobrych czasów! Pamiętasz Bijoux? Mam dla nas sale VIP. -Wyjęła z torebki karnety.
-Oszalałaś? Przecież to najdroższy klub. Chodziliśmy tam, ale za darmo z zespołem...
-Julia. Będzie dobrze. -Przytuliła mnie.
-...Dobra. O której będziesz? -Na te słowa uśmiechnęła się. Umówiliśmy się i pogadałyśmy jeszcze trochę. Godzinę później opuściła mnie i zostałam sama.
Szykowanie, malowanie zawsze poprawia mi humor. W połowie ten dzień polepszył się przez moją przyjaciółkę, teraz to, a może w klubie też będzie przyzwoicie? Wyjęłam z szuflady moje najlepsze kosmetyki i położyłam je na toaletkę. Zrobiłam sobie kocią kreskę na oku, a usta pomalowałam na bordowo. Z szafy wyjęłam swoją najładniejszą sukienkę. Była cała czarna, obcisła, do połowy uda i miała cienkie ramiączka. Na nogi założyłam bordowe szpilki. Włosy spięłam w wysoką kitkę. Wyszykowałam się w dwie godziny i akurat dochodziła 19:30. Usłyszałam jak Majka trąbi. Podeszłam do lustra. Wyglądałam naprawdę seksownie, jak nigdy. Ciągle ubierałam się w pierwsze lepsze rzeczy, na które natrafiła moją dłoń w szafie. Ubrałam płaszcz z Burberry. Zamknęłam za sobą drzwi i wyszłam na zewnątrz budynki. Zobaczyłam czarne Porsche, a w środku Majkę i Zayna.
-Hej wam. -Powiedziałam wchodząc do środka.
-Woow. -Zayn swoimi oczami przeszedł po moim ciele, na co Maja go walnęła w ramię.
-Miło Cię widzieć, Zayn. -Powiedziałam nieśmiało. Dawno go nie widziałam i czułam się po prostu dziwnie. Jechaliśmy w ciszy, nie wiedziałam co mówić, on zapewne też. Maja próbowała wymyślać tematy, lecz to wychodziło słabo. Nareszcie dojechaliśmy. Wyszliśmy z auta i od razu podążyliśmy do klubu omijając ogromną kolejkę. Drzwi otworzyły się, usłyszałam głośną muzykę, a moje oczy zaślepiły światła. Majka złapała mnie za rękę. Szłam z nią, gdy dotarliśmy do foteli. Spojrzałam kto tam siedzi i zobaczyłam KŁOPOTY.

HARRY
Bawiliśmy się świetnie, dopóki nie przyjechał Zayn. Lałem wódkę, gdy zobaczyłem Fizzy. Ręka mi zadrżała i rozlałem trunek na spódnicę Caggie.
-Co za idiota! -Krzyknęła wstając. Gdy zorientowałem się co zrobiłem, jej już nie było. Wyglądała niesamowicie, zawsze była nieumalowana, ubrana w byle co. Na mój widok zatrzymała się. Zobaczyłem, że mówi coś do laski Zayna. Zła podeszła do nas i zaczęła się witać. Podchodząc do mnie potknęła się. Złapałem ją z ziemi, a wszyscy jakoś zamarli. Spojrzałem jej w oczy, a ona w moje.
-Jesteś cała? -Spytałem.
-Tak, dzięki. -Odpowiedziała zmieszana. Ściągnęła w dół zbyt krótką sukienkę i odeszła ode mnie. Usiadłem na fotelu, gdy Niall zabrał ją do zabawy. Wszyscy zajęli się sobą, Caggie gdzieś zniknęła, a ja zabrałem się za picie. Jeden kieliszek, drugi, dziesiąty, piętnasty. Wciąż obserwowałem swoją dawną przyjaciółkę na parkiecie. Tańczyła, wirowała jak królowa. Nagle zauważyłem, że Niall siedzi obok, a ona była z jakimś typem. I znów, nagle już jej nie było. Wstałem, by to sprawdzić, ponieważ trochę mnie to niezapokoiło. Idąc pustym ciemnym korytarzem poszedłem do łazienki, lecz drzwi się nie otwierały.
-Co jest kurwa?
Kopnąłem je z całej siły i zobaczyłem nieptrzytomną Julię wyciągająca rękę, a na niej faceta, który dobierał się do niej. Chwyciłem go i zacząłem go okładać. Furia mnie opętała, walnąłem jego głową o zlew. Na ziemi pojawiła się ogromna plama krwi. Julia leżała już bez ruchy, cała rozmazana, a obok niej jakieś tabletki. Poczułem, że ochroniarze mnie odciągają, a Julię zabiera służba szpitalna. Bardzo chciałem wiedzieć, czy nic jej nie jest, zacząłem się wyrywać, lecz nie dałem rady. Raz widziałem co się dzieje, raz nie.Ludzie patrzący na mnie, lampy flesza. Czerwono- niebieskie światła i syrena policyjna w aucie, w którym nagle leżałem.